Forum " NOWE ŻYCIE " Kluczbork  Strona Główna " NOWE ŻYCIE " Kluczbork
Alkoholizm AA, przez "24-ry godziny"
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Witam

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum " NOWE ŻYCIE " Kluczbork Strona Główna -> PRZENIESIONE Z ZAOKRĘTUJ SIĘ...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
christoph
NoWy...



Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: 10 Lis 2010/ 08:51 = 313    Temat postu: Witam

Postanowiłem wziąć się za siebie i w końcu zacząć trzeźwieć a nie tylko utrzymywać abstynencje.

Mam dopiero 28 lat, zacząłem pić wcześnie i szybko bo już w wieku 20 lat piłem mocno destrukcyjnie. Problem zauważyłem już pijąc i było mi nawet chwilowo na rękę z tym że "jestem alkoholikiem", była to świetna odpowiedź na pytanie czemu tyle piję. Prawdziwy problem zauważyła moja siostra i razem z mamą nakłoniły mnie na odwyk, tzn detox z terapią. Było ciężko bo byłem po ponad rocznym ciągu.

Tak zaczęła się moja przygoda z "szarpaniem się" z nałogiem. Trwa ona już dobre 4 czy 5 lat. Przez ten czas utrzymywałem okresy abstynencji raz 9 miesięcy raz 8, to te dłuższe. Zazwyczaj 3 miesiące a ostatnio to już tylko tydzień lub parę dni. W czasie tego całego szarpania zaliczyłem jeszcze jedną terapię zamknięta, chodziłem na dochodzącą kilka razy, czasami na mitingi, leżałem w szpitalu kilka razy. Zawsze miałem postanowienie nie picia. I ciągle zapijałem. Zapiłem tyle razy że szczerze mówiąc wiele wątków z tych paru lat mi się miesza lub nie jestem w stanie sobie przypomnieć.

Na chwilę obecną naprawdę chcę nie pić. Abstynencji mam 1 miesiąc.
I podejrzewam że moim największym problemem jest 1 krok który co prawda rozumiem, ale chyba nie czuję go w sobie Sad

Chodzę na terapie raz w tygodniu (z nakazu sądowego ale lubię tam chodzić), ostatnio też postanowiłem oprócz tego chodzić na mitingi.

PS Witam serdecznie wszystkich użytkowników forum.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jurek
Moderator



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: stąd...

PostWysłany: 10 Lis 2010/ 12:12 = 313    Temat postu:

Witaj po polsku, czyli, chyba Krzysiu Smile

Lubisz czy nie lubisz terapii, lecz proponowałbym ci wejście na terapię zamkniętą, gdyż raz w tygodniu to masz komfort tego, że możesz się napić i zdążyć dojść do siebie przed następna sesja terapii, a tam nawet słówka nie szepniesz o zapiciu.

Na zamkniętej odetniesz się od pokus i wyzwalaczy, a w razie głodu masz fachowców pod ręką...
W wielu też ośrodkach są niejako z urzędu mityngi, co jest dodatkową silą, aby stanąć prosto i mocno na nogach.

Sam policz, - jeśli zdołasz - ile to już razy definitywnie, jak teraz, postanawiałeś zaprzestać i co z tego, oprócz chcenia, wyszło...

Miałem podobnie; nie piłem po kilka, kilkanaście miesięcy, nie piłem kiedyś tam cztery i pół roku, lecz zrozumienie przyszło, kiedy nie tylko zaliczyłem terapię, lecz ją uczciwie przepracowałem...
Potem od razu były następne terapie; indywidualna, pogłębiona, poszerzona, nawroty, grupa wsparcia, po trzech latach AA z którym jestem związany do dzisiaj...

A w twoim przypadku, raz w tygodniu, nie ma mowy o pracy nad sobą, bo to rozrywka, a nie terapia. Nie wiem zresztą skąd u was takie coś się znalazło jak terapia raz w tygodniu...Mnie osobiście to śmieszy, możesz to nawet przekazać swoim terapeutom.

To jest, kochany, twoje życie i zrobisz z nim co zechcesz, zważ jednak, że alkoholizm nie stoi w miejscu to choroba rozwojowa i śmiertelna...Jeśli posłuchasz rad mnie, starego brynola, masz szansę zaprzestać pić jeszcze za tego życia...
Miesiąc to już bardzo dużo, więc nie zmarnuj tej szansy...

Powodzenia Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
adi
Ot, NoWy...



Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk

PostWysłany: 11 Lis 2010/ 23:54 = 314    Temat postu:

Witaj,odpowiedz sam sobie na pytanie czy twoje kolejne postanowienie i terapia raz w tygodniu wystarczy by skończyć z piciem ,wiesz przecież że przyjdzie dzień w którym się na coś zdenerwujesz , coś wyprowadzi cię na maksa z równowagi ,pewno już wcześniej to przerabiałeś ,bo ja wiele razy,koniec był zawsze ten sam,radzę więc działaj ,jurek dobrze podpowiada, powodzenia pozdrawiam Adi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
christoph
NoWy...



Dołączył: 10 Lis 2010
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Olsztyn

PostWysłany: 13 Lis 2010/ 23:12 = 316    Temat postu:

Dzięki za wasze odpowiedzi.

Na początek może napisze co do terapii raz w tygodniu. Otóż jestem świadomy tego że to prawie tyle co nic. Dlatego chodzę na mitingi. Chodziłem w poniedziałki (terapia jest w piątek), teraz jednak zrozumiałem że i to nie wystarczy.

Wczoraj terapii np nie było ze względu na długi weekend, na dodatek niespodziewanie zostałem w domu sam. Starałem się jak mogłem nie rozkręcać głodu ale im mocniej myślałem żeby nie pic tym mocniej mi się chciało. Było jak zawsze myśli w stylu - "nikt się nie dowie a jutro wytrzeźwieje i będzie ok".

Pojechałem na miting i tam mi przeszło. Ale dziś jak o tym pomyślałem to niby fajnie zwycięstwo małe jest ale co jak na prawdę coś poważnego się stanie. Miewałem już takie głody że do świadomości dochodziłem dopiero już po wypiciu.

Jeśli chodzi o terapię zamkniętą to uważam że nic mi ona nie pomoże. Przeszedłem dwie terapie, z czego tą drugą szczerze i solidnie. Posiadam dużą wiedzę teoretyczną, ale nic mi po niej jeśli z niej nie skorzystam.

Postanowiłem chodzić częściej na mitingi. Myślę, że chyba nawet codziennie, bo jest mi ciężko tak na co dzień.

Na koniec dodam jeszcze że tym razem nie tylko chcę nie pić. Potrzebuję zmienić swoje życie, bo tak naprawdę to wciąż stoję w miejscu, często widzę pijane chaotyczne zachowanie u siebie. Jest jak było z takim wyjątkiem że "nie piję". Dalej jednak nie mam planu i robię to co w danej chwili jest pod ręką lub "mi się chcę". Częściej jeszcze pozostaję próżny bo nie mam albo chęci do działania albo pomysłu. Do większości czynów się zmuszam, fakt jak już zacznę to idzie Very Happy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jurek
Moderator



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: stąd...

PostWysłany: 14 Lis 2010/ 08:24 = 317    Temat postu:

Krzysiu, twoje życie, twoje decyzje...

Nawet częstsze, lecz sporadyczne mityngi dają ci tyle co nic, jeśli dodatkowo nie zaczniesz zagłębiać się w literaturę AA i to z pomocą sponsora czyli człowieka, który utrzymuje już długą abstynencję i uczciwie żyje przynajmniej po Piątym Kroku.

Nie masz raczej możliwości 90x90, czyli 90 mityngów w 90 dni, po kolei bez jednego dnia przerwy, a gdybyś nawet miał to najprawdopodobniej będziesz uważał, że ci to nic nie da, bo jak w przypadku terapii, wiesz już wszystko...

Również samo "chodzenie" na mityngi i "siedzenie" tam nic nie da oprócz odcisków na stopach od chodzenia, a na dupie od siedzenia, jeśli nie weźmiesz tego do siebie od innych, co tam można wziąć...Wczytaj ty się dobrze w Kroki i sam sobie odpowiedz na ile poważnie do których z nich podchodzisz, a które uważasz za utopię, bajki czy brednie. Spytaj również sam siebie jak daleko jesteś w studiowaniu WK oraz Opracowań, czy codziennie odpowiadasz sobie sam na proste pytanie zawarte w Medytacjach 24 Godziny...

Dobrze wiesz, że to choroba śmiertelna w ostateczności. Powiedz mi jedno; czy gdyby to była jakakolwiek inna choroba, grożąca zejściem śmiertelnym, też uważałbyś, że nic ci nie da kolejne pójście do szpitala, bo nawraca jak piłka rzucona w ścianę?
Piszesz, że masz wiedzę...Nie masz tej wiedzy, kochany, bo gdybyś miał to już dawno byłbyś na zamkniętej terapii, a ty dalej kombinujesz. Nie dotarło do ciebie na terapiach to co najważniejsze skoro pijesz. Więc wyrzuć stare zeszyty, wyrzuć z pamięci, że byłeś terapeutyzowany i zacznij od nowa. I to im szybciej - tym lepiej...
To nie gra komputerowa, że masz ileś żyć...Masz jednak szansę na nowe życie, masz ku temu narzędzia, lecz z uporem maniaka przypisanym do naszej choroby, nie chcesz z tej szansy skorzystać stosując półśrodki idąc na skróty.

Nie łudź się swymi kolejnymi postawieniami, bo wiesz zapewne równie dobrze, że o dupę je można potłuc jak poprzednimi razy. A co do chorych zachowań to je eliminuje się latami jak latami wchodziłeś w nałóg.

To twoje życie, lecz zauważ przy tym, że najbliżsi cierpią również i to coraz bardziej za każdym twoim powrotem do picia. Uwierz mi, że w końcu odwrócą się od siebie co będziesz uważał za złe z ich strony. Odwrócą się i nic nie pozostanie w nich oprócz obrzydzenia i narastającej złości, beznadziei, niezasłużonego wstydu i pustki wypełnionej jedynie twoimi kolejnymi ekscesami...
Oni nie mają wiadomości, teorii, a powinni ja zgłębiać na równi z tobą, albo i więcej, abyś ich nie kiwał i nie manipulował nimi, aby faktycznie mogli ci pomóc. Ostatecznym stadium pomocy jest pozostawienie alkoholika samemu sobie, wyeksmitowanie go z domu, wtedy dopiero ponosi konsekwencje własnych czynów i jest ta ostatnia nadzieja, że przyjdzie opamiętanie lub to na co większość sama się skazuje czyli nogami do przodu...
Bez tej wiedzy, nawet jeśli chcą ci pomóc to raczej szkodzą niż pomagają. Gdybyśmy mieszkali bliżej to najchętniej porozmawiałbym z nimi...

Oprócz złych cech, chorych zachowań, które wraz z piciem będą się wzmagać masz również w sobie, jak każde z nas, dobro i dobre cechy... Nikt nie jest dogłębnie zły czy całkiem dobry. To forum oparte o 12 Kroków. Jeśli zadasz sobie trud i w tej chwili je przeczytasz, zauważysz o Kim w tak wielu z nich jest mowa pośrednio bądź bezpośrednio...
Jaką szansę, powiedz ile procent dajesz Bogu, jakkolwiek Go w tej chwili pojmujesz, na to, że jest w stanie ci pomóc, że oto zrobi to, czego ty nie potrafiłeś i nie potrafisz i potrafił nie będziesz...

Przypomnę ci takie słowa ze stałych tekstów; "Jesteśmy alkoholikami i żadna siła ludzka nie była w stanie nam pomóc. Bóg jednak mógł i chciał - jeśli Go szukaliśmy...

To szukaj, bo kto szuka ten znajdzie, jeśli nie przestanie szukać...

Ja przez osiemnaście lat szukałem bezskutecznie pomocy u ludzi. Szukałem pogrążając się coraz bardziej w nałogu po kolejnych powrotach, ciągach i zapiciach.
Kiedy z ludzi nikt już mi nie został, u kogo mógłbym szukać pomocy, kiedy moje życie było ciemne jak bezksiężycowa noc bez widoków na życie przypomniałem sobie o tym, Którego nigdy na poważnie nie brałem w swoich rachubach...Pomógł i dzięki temu piszę dziś do ciebie...
Daj Mu chociaż kawałek szansy, On zrobi resztę jednak ty nie możesz siedzieć z założonymi rękoma...Narzędzia masz więc zacznij uczyć się nimi posługiwać...


...z Bogiem, jakkolwiek Go pojmujesz - alkoholik jerzy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum " NOWE ŻYCIE " Kluczbork Strona Główna -> PRZENIESIONE Z ZAOKRĘTUJ SIĘ...
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin