Forum " NOWE ŻYCIE " Kluczbork  Strona Główna " NOWE ŻYCIE " Kluczbork
Alkoholizm AA, przez "24-ry godziny"
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

witajcie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum " NOWE ŻYCIE " Kluczbork Strona Główna -> PRZENIESIONE Z ZAOKRĘTUJ SIĘ...
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Pastor
NoWy...



Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 04 Paź 2010/ 13:12 = 276    Temat postu: witajcie

Jestem alkoholikiem, uzależniony od alkoholu, leków psychotropowych, opiatów, gandzi, DDA, itd. Przypadek modelowy, zniszczone życie rodzinne, zawodowe, długi, problemy z prawem, ze zdrowiem... Półtora miesiąca temu odeszła narzeczona, straciłem dom, pracę, wszystko się posypało. Nie piję 2 dni... W AA od 3 lat, walczę ze sobą od lat 5. Walczę i cały czas przegrywam. Terapię zaczynałem 6 razy i zawsze po miesiącu, dwóch zapijałem, 2 esperale, chyba z 16 razy w ciągu 5 lat zmieniałem pracę... Jest źle i nie za bardzo widzę nadzieję na cokolwiek... Sad
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jurek
Moderator



Dołączył: 30 Sty 2006
Posty: 587
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: stąd...

PostWysłany: 04 Paź 2010/ 15:30 = 276    Temat postu:

Piszesz, że jest źle, a ja ci powiem, że będzie jeszcze gorzej...

Problem w tym, że ty kochany przestań walczyć, a się poddaj...Uznanie bezsilności, podstawa sukcesu w zdrowieniu, to nie walka...
Uznaj przegraną z alkoholem na całej linii. Z alkoholem jeszcze nikt nie wygrał. Walka z nim to walka na straconej pozycji. Uznaj również to, że straciłeś kontrole nad swoim życiem i od tych dwóch składników zacznij kolejna, najlepiej zamkniętą terapię.

Pewnie uważasz, że wykorzystałeś już wszystko co dostępne w terapii, w AA...Ja ci powiem, że nie wykorzystałeś nic. Zadaj sobie tylko pytanie na ile stosowałeś po terapii zalecenia dla trzeźwiejących, a ile z tych zaleceń uważasz do dziś za zbędne dla siebie, bo...jesteś wyjątkowy...

Chcąc, pragnąc nowego życia, trzeba definitywnie rozstać się ze starym życiem i to na każdej płaszczyźnie. Jest to trudne na początku lecz możliwe. Dzięki8 temu właśnie żyję, a byłem w twojej sytuacji...

Poczytaj, dostępne również na tym forum, opracowanie Kroku Pierwszego, a potem przypomnij sobie brzmienia następnych Kroków. Zauważysz pewnie, że zdrowieje się nie od chodzenia na mityngi, a od przyjęcia na poważnie propozycji jakie zawarte są w Krokach...

Chcesz pomóc sobie sam, chcesz pomocy od innych ludzi. Szukałeś jej i nie znalazłeś jednak. Jesteś w najlepszym miejscu swojego życia, aby przyjąć jedną z prawd AA, która mówi;
"Staliśmy się alkoholikami i żadna siła ludzka nie była w stanie nam pomóc...Bóg jednak mógł i chciał...Jeśli Go szukaliśmy"...

Bóg, nie brany nigdy przedtem przeze mnie pod uwagę w moim problemie, okazał sie tą ostatnia deską ratunku, deską tak skuteczną, że z czasem przerodziła się ona w szalupę ratunkowa, która zawiozła mnie na Wyspę Cudem Ocalałych...
Bo moje zdrowienie traktuję w kategoriach cudu. Cudu, który stał się moim udziałem, kiedy po osiemnastu latach bezskutecznych poszukiwań pomocy, na samym dnie dałem szansę Temu Który Zawsze Czekał...

I powiedz kochany, na ile poważnie te właśnie słowa brałeś pod uwagę siedząc na mityngu?

Powodzenia i z Bogiem - Jerzy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
adi
Ot, NoWy...



Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk

PostWysłany: 05 Paź 2010/ 00:54 = 277    Temat postu:

Witaj Pastor ,zalogowałeś się na tej stronie tak jak ja dwa miesiące temu i tak samo jak ty myślałem że już z tym nigdy sobie nie poradzę ,dzień bez wódy był dla mnie nie do zniesienia nie umiałem albo nie chciałem być trzeżwy ,tak jak ty potraciłem wszystko lub prawie wszystko,odtrucia ,delirki,po prostu masakra ,i stało się to o czym pisał Jurek [pozdrawiam]zrozumiałem że przegrałem ,szkoda że po tylu latach ,ale lepiej teraz niż wcale ,nie mówię że jest łatwo bo jest cholernie ciężko ,czasem nie do zniesienia ,ale z każdym kolejnym dniem lepiej i powiem ci że warto cholernie warto ,powodzenia pozdrawiam Adi
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pastor
NoWy...



Dołączył: 04 Paź 2010
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Warszawa

PostWysłany: 05 Paź 2010/ 15:09 = 277    Temat postu:

adi, jurek, dziękuję za odzew. Będzie jeszcze gorzej, ja to doskonale wiem. Nie, przepraszam, pół mojego mózgu to doskonale wie, drugie pół skowycze, że mnie to nie spotka, no bo ja jestem taki wyjątkowy. Taki diabełek mi szepcze w głowie kompletne farmazony, a ja mu wierzę jak głupek ostatni, jak dziecko małe. I tłumaczą mi ludzie na AA, pokazują palcem, co mnie czeka, a ja ich słucham i nie to, że nie biorę tego do serca, ale jakoś tak jak przez szklaną szybę, jakbym słyszał opowieści dziadka z czasów wojny...
Narzeczona, do której równo byłem/jestem przyspawany, przez 5 lat przeszła piekło, spanie na klatce schodowej, bicie, wyzwiska, podejrzenia, upokorzenia... Była moją niewolnicą, służącą, a ja bezrobotnym utrzymankiem, w dodatku wiecznie nawalony. Nienawidzę siebie za zło, które wyrządziłem innym i gubię się w poczuciu krzywdy, które mnie zaślepia (jestem synem alkoholika, "czynnego" do dziś). Moje relacje z ojcem są takie, że podczas ostatniej rozmowy ja naplułem mu w twarz, on mnie strzelił w pysk... Od kiedy odeszła narzeczona muszę mieszkać z rodzicami, teraz ja jestem obserwatorem piekła, w którym główną rolę gra współuzależniona matka i pijany ojciec... Wróciły koszmary z dzieciństwa, bezsenne noce, strach, ból, wstyd.
Wybrałem się wczoraj na miting, pierwszy od nie pamiętam, ponad roku pewnie. Jakoś tak na miękkich nogach, bardzo okrężną drogą ale trafiłem.
Planujemy z narzeczoną do siebie wrócić, a raczej ja w swoim perfidnym, alkoholowym łbie uknułem szantaż, że się powieszę jeśli do mnie nie wróci, chociażby na próbę. To zadziałało, mamy spróbować: za miesiąc, półtora, może za dwa. To niewiarygodne i niepojęte, ale narzeczona ciągle mnie chce, wierzy że się zmienię, a nadzieję...
Zdaję sobie sprawę, że to cholernie ryzykowne posunięcie, nie powinno się tak robić... Tak samo boję się jej współuzależnienia i jej DDA; potrafi perfekcyjnie wsadzić szpileczkę prowokacji i już lecę jak na skrzydłach po butelkę.
Już kiedyś się rozstaliśmy, dwa lata temu, na dwa miesiące, żebym "zaskoczył" w terapii, po dwóch tygodniach mieszkania razem o ścianę poleciał pierwszy talerz, potem następny, następny...
Głupi jestem jak but, moje życiowe wybory, to pasmo nieszczęść i porażek...
Chciałbym uratować i siebie, i związek. Chciałbym, żeby narzeczona zakochała się w trzeźwym mnie, mnie pijanego nienawidzi z całych sił. Chciałbym być szczęśliwy i żeby nie bolało tak bardzo. Jak się zejść i nie pozabijać? A najważniejsze, jak skutecznie wcisnąć ten cholerny przycisk z napisem "TERAPIA"?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
adi
Ot, NoWy...



Dołączył: 18 Sie 2010
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Śląsk

PostWysłany: 15 Paź 2010/ 01:44 = 287    Temat postu:

Witaj Pastor , moja żona cierpiała przez czternaście lat ,wyzwiska,awantury,policzki,ale dzisiaj jestem trzeżwy, i chyba tylko ja i dobry Bóg wie, jak bardzo mi wstyd, i jak bardzo chciałbym cofnąć czas ,wymazać to co było,ale niestety to nie możliwe,mogę za to sprawić by moja miłość ,moja żona, teraz była szczęśliwa,widzę jak się uśmiecha,przytula się do mnie, mówi że mnie kocha ,to jest piękne,tobie i twojej połówce życzę tego samego pozdrawiam adi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gregor1978
Ot, NoWy...



Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 24
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Trzcinica

PostWysłany: 21 Paź 2010/ 19:49 = 293    Temat postu:

Witaj Pastor. Dla mnie pójście na terapię , przyznanie się do bezsilności a co najgorsze(w tamtym myśleniu)do alkoholizmu to była ostatnia żecz jakom bym zrobił, a jednak coś kiedyś mną ruszyło i skorzystałem ,było to całkiem niedawno. Dzisiaj nie piję dopiero od 7 miesięcy ,a wstyd, zażenowanie gdzieś przygasa, żona z córką są szczęśliwe z tego co im teraz mogę dać( poprostu siebie tylko trzeźwego) Teraz bardziej staram się dmać i myśleć o to szczęście jak o ten wstyd za to co było. Zrób ten pierwszy krok i poważnie do tego podejdź, a uda się. Życzę powodzenia i wytrwałości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum " NOWE ŻYCIE " Kluczbork Strona Główna -> PRZENIESIONE Z ZAOKRĘTUJ SIĘ...
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin